czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 9: Idealny wieczór.

David mnie przeprosił i obiecał, że już nigdy nic takiego nie powie. A ja nie mogłam się przecież gniewać, bo ten związek jest tylko na niby. Bo nic nas przecież nie łączy.
    Właśnie skończył się ostatni mecz fazy grupowej, który wygraliśmy 1:0. Skromne zwycięstwo, ale bardzo ważne. Bohaterem meczu został Pedro, który właśnie wracał z moim mężem do autokaru.   
    Z ogromnymi uśmiechami na ustach weszli do środka i David od razu zajął miejsce obok mnie.
    - Trener chcę z tobą w hotelu porozmawiać - poinformował mnie i oparł głowę na moim ramieniu. - To był ciężki mecz.
    - To prawda, ale daliście radę. Pewnie jesteś zmęczony, co?
    - To zależy - uśmiechnął się cwanie. - Postaram się nie zasnąć, kiedy ty będziesz rozmawiać z trenerem.
    - Jesteś nienormalny, David.
    - Ale za to mnie kochasz, co?
    - Masz rację - zachichotałam cicho.
    David delikatnie pocałował mnie w usta i znów położył głowę na ramieniu. Przez resztę drogi do hotelu się nie odzywał. Ja marzyłam o gorącej kąpieli i szybkim pójściu spać.

    Gdy przyjechaliśmy to od razu udałam się na rozmowę z trenerem. Była to analiza meczy i obgadanie spraw na świeżo. Po godzinie skierowałam się do pokoju aby zostawić swoją torbę i udać się do hotelowej restauracji, jednak kiedy zobaczyłam Davida, to mnie zamurowało. Na środku pokoju stał stół nakryty dla dwóch osób, ze świecami i smakowicie wyglądającymi daniami na talerzach.
    - O, już jesteś - podszedł do mnie i złapał za rękę. - Mam nadzieje, że jesteś głodna, bo ja cholernie - zaśmiał się cicho i odsunął mi krzesło.
    - Ja też - odpowiedziałam speszona. - Sam to wszystko zrobiłeś? To twój pomysł?
    - Trochę mi pomogły dobre wróżki, ale mam nadzieje, że ci się podoba.
    - Bardzo. Jest tak..romantycznie - uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie rozumiem..
    - Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że zachowałem się, jak skończony idiota, ale byłem zły, a ty się nawinęłaś.
    - David, ja to rozumiem.
    - Ale i tak chciałem przeprosić. Smakuje?
    - Tylko nie mów, że sam to zrobiłeś..I tak ci nie uwierzę!
    - Mój był pomysł! A to się liczy!
    - Tak, masz rację - odparłam. - To naprawdę bardzo, bardzo miłe.
    - To nie koniec, słońce - puścił do mnie oczko. - Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę na kąpiel w ogromnej wannie, która czeka na nas w łazience.
    - Mówisz serio? Bo tego mi właśnie trzeba!
    - To zapraszam do łazienki - znów złapał mnie za dłoń i zaprowadził do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
    Zsunęłam z siebie ciuchy i weszłam do wanny. Nie przeszkadzał mi nawet fakt, że David jest obok mnie i muska swoimi ustami moje ramiona. Gorąca woda z olejkami sprawiały, że mogłabym tu zasnąć.
    - Nigdy nie mówiłeś, że jesteś taki pomysłowy. Gdybym wiedziała, to zostałabym twoją żoną wcześniej - roześmiałam się cicho.
    - Wypomnę ci to przy rozwodzie - wyszeptał mi do ucha. - Zbieramy się do łóżka?
    - Tak, bo zaraz tu zasnę - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
    David nie odpowiedział nic, tylko wyszedł pierwszy i podał mi ręcznik abym mogła się zasłonić. Chociaż jest moim mężem i spędziliśmy razem kilka nocy, to i tak się go wstydzę. Tak naprawdę to dla mnie obcy facet. Może i znamy się od kilku lat, bo pracuje z reprezentacją, ale jakoś nigdy nie miałam z nim wielkich kontaktów. Może dlatego, że był żonaty i sprawiał wrażenie szczęśliwego faceta.
    W reprezentacji zawsze jestem blisko z Jordim i Silvą, którzy znają moje wszystkie tajemnice.
    - O czym tak myślisz? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Villi.
    - O niczym ważnym. Podasz mi moją piżamę z pokoju?
    - Oczywiście - skinął głową i sięgnął po czerwoną koszulkę z ogromną krową na środku oraz spodenki.
    - Dzięki. Przebiorę się i zaraz przyjdę - posłałam mu lekki uśmiech.
    - Dobrze. Poczekam w łóżku - odparł i zniknął za drzwiami.
    Po kilku minutach wróciłam do sypialni. David leżał na łóżku i przeglądał jakieś zdjęcia, co chwilę się uśmiechając. Położyłam się obok niego i wsunęłam pod kołdrę, kładąc głowę na ramieniu Davida. W milczeniu oglądaliśmy zdjęcia jego córek, które tak bardzo są do niego podobne.
    - Żałujesz?
    - Rozwodu? Nigdy. Te wszystkie uczucia, jakimi siebie darzyliśmy już dawno się wypaliły, a dzieci tylko na tym cierpiały. Ciągłe kłótnie, krzyki. To nie dla nich - pokiwał głową.
    - Mądry z ciebie facet, David. Dziewczynki są śliczne, ale podejrzewam, że tego po tobie nie mają.
    - Jak to nie mają? - obudził się i przystawił zdjęcie do swojej twarzy. - Widzisz to podobieństwo? To tylko i wyłącznie moje geny!
    - No jasne - zachichotałam cicho.
    - Zobaczysz, że nasze dzieci też odziedziczą urodę po mnie.
    - Chciałbyś, Villa! Ale dzieci będą miałby wszystko po mnie. Z takim ojcem, to na pewno daleko nie zajdą!
    - Czyli planujemy dzieci? Chcę mieć jeszcze dwójkę albo i nawet trójkę. Najlepiej chłopców!
    - Nie! Ja chcę mieć też dziewczynkę - walnęłam go w ramię. - Dziewczyna i dwóch chłopców.
    - Pasuje - pocałował mnie w usta. - Szkoda, że tego nie nagrałem.
    - Czekaj..ja to wszystko powiedziałam? Serio?
    - No tak - pokiwał głową i przytulił mnie. - Jak wrócimy z Euro, to bierzemy się za syna. Mam duży dom w Barcelonie, więc miejsca starczy - puścił mi oczko.
    - Ale ja nie chcę mieszkać w Barcelonie, David!
    - Nie masz wyboru - zaczął całować moją szyję. - Jestem piłkarzem tego klubu i żona musi się do tego dostosować.
    - Nie bądź taki władczy! Ja nie mam nic do powiedzenia?
    - Jak widać nie - ściągnął ze mnie koszulkę. - Na pewno ci się spodoba - jego usta przyssały się do mojego dekoltu.
    - A co ty sobie wyobrażasz? Że przygotujesz kolacje, kąpiel i ja ci wyskoczę z ciuszków? - spojrzałam na niego uważnie.
    - Oj, Lupe - westchnął i oparł się na rękach. - Chcesz spać? A było tak miło.
    - Tak, idziemy spać! - zrzuciłam go z siebie. - Czy pan pozwoli, że się do niego przytulę i zasnę?
    - Jasne - przygarnął mnie do siebie i zaczął głaskać po głowie. - Słodkich snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz