David mnie przeprosił i obiecał, że już nigdy nic takiego nie powie. A
ja nie mogłam się przecież gniewać, bo ten związek jest tylko na niby.
Bo nic nas przecież nie łączy.
Właśnie skończył się ostatni mecz
fazy grupowej, który wygraliśmy 1:0. Skromne zwycięstwo, ale bardzo
ważne. Bohaterem meczu został Pedro, który właśnie wracał z moim mężem
do autokaru.
Z ogromnymi uśmiechami na ustach weszli do środka i David od razu zajął miejsce obok mnie.
- Trener chcę z tobą w hotelu porozmawiać - poinformował mnie i oparł głowę na moim ramieniu. - To był ciężki mecz.
- To prawda, ale daliście radę. Pewnie jesteś zmęczony, co?
- To zależy - uśmiechnął się cwanie. - Postaram się nie zasnąć, kiedy ty będziesz rozmawiać z trenerem.
- Jesteś nienormalny, David.
- Ale za to mnie kochasz, co?
- Masz rację - zachichotałam cicho.
David delikatnie pocałował mnie w usta i znów położył głowę na
ramieniu. Przez resztę drogi do hotelu się nie odzywał. Ja marzyłam o
gorącej kąpieli i szybkim pójściu spać.
Gdy przyjechaliśmy to
od razu udałam się na rozmowę z trenerem. Była to analiza meczy i
obgadanie spraw na świeżo. Po godzinie skierowałam się do pokoju aby
zostawić swoją torbę i udać się do hotelowej restauracji, jednak kiedy
zobaczyłam Davida, to mnie zamurowało. Na środku pokoju stał stół
nakryty dla dwóch osób, ze świecami i smakowicie wyglądającymi daniami
na talerzach.
- O, już jesteś - podszedł do mnie i złapał za
rękę. - Mam nadzieje, że jesteś głodna, bo ja cholernie - zaśmiał się
cicho i odsunął mi krzesło.
- Ja też - odpowiedziałam speszona. - Sam to wszystko zrobiłeś? To twój pomysł?
- Trochę mi pomogły dobre wróżki, ale mam nadzieje, że ci się podoba.
- Bardzo. Jest tak..romantycznie - uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie rozumiem..
- Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że zachowałem się,
jak skończony idiota, ale byłem zły, a ty się nawinęłaś.
- David, ja to rozumiem.
- Ale i tak chciałem przeprosić. Smakuje?
- Tylko nie mów, że sam to zrobiłeś..I tak ci nie uwierzę!
- Mój był pomysł! A to się liczy!
- Tak, masz rację - odparłam. - To naprawdę bardzo, bardzo miłe.
- To nie koniec, słońce - puścił do mnie oczko. - Nie wiem jak ty, ale
ja mam ochotę na kąpiel w ogromnej wannie, która czeka na nas w
łazience.
- Mówisz serio? Bo tego mi właśnie trzeba!
- To zapraszam do łazienki - znów złapał mnie za dłoń i zaprowadził do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Zsunęłam z siebie ciuchy i weszłam do wanny. Nie przeszkadzał mi nawet
fakt, że David jest obok mnie i muska swoimi ustami moje ramiona. Gorąca
woda z olejkami sprawiały, że mogłabym tu zasnąć.
- Nigdy nie
mówiłeś, że jesteś taki pomysłowy. Gdybym wiedziała, to zostałabym twoją
żoną wcześniej - roześmiałam się cicho.
- Wypomnę ci to przy rozwodzie - wyszeptał mi do ucha. - Zbieramy się do łóżka?
- Tak, bo zaraz tu zasnę - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
David nie odpowiedział nic, tylko wyszedł pierwszy i podał mi ręcznik
abym mogła się zasłonić. Chociaż jest moim mężem i spędziliśmy razem
kilka nocy, to i tak się go wstydzę. Tak naprawdę to dla mnie obcy
facet. Może i znamy się od kilku lat, bo pracuje z reprezentacją, ale
jakoś nigdy nie miałam z nim wielkich kontaktów. Może dlatego, że był
żonaty i sprawiał wrażenie szczęśliwego faceta.
W reprezentacji zawsze jestem blisko z Jordim i Silvą, którzy znają moje wszystkie tajemnice.
- O czym tak myślisz? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Villi.
- O niczym ważnym. Podasz mi moją piżamę z pokoju?
- Oczywiście - skinął głową i sięgnął po czerwoną koszulkę z ogromną krową na środku oraz spodenki.
- Dzięki. Przebiorę się i zaraz przyjdę - posłałam mu lekki uśmiech.
- Dobrze. Poczekam w łóżku - odparł i zniknął za drzwiami.
Po kilku minutach wróciłam do sypialni. David leżał na łóżku i
przeglądał jakieś zdjęcia, co chwilę się uśmiechając. Położyłam się obok
niego i wsunęłam pod kołdrę, kładąc głowę na ramieniu Davida. W
milczeniu oglądaliśmy zdjęcia jego córek, które tak bardzo są do niego
podobne.
- Żałujesz?
- Rozwodu? Nigdy. Te wszystkie
uczucia, jakimi siebie darzyliśmy już dawno się wypaliły, a dzieci tylko
na tym cierpiały. Ciągłe kłótnie, krzyki. To nie dla nich - pokiwał
głową.
- Mądry z ciebie facet, David. Dziewczynki są śliczne, ale podejrzewam, że tego po tobie nie mają.
- Jak to nie mają? - obudził się i przystawił zdjęcie do swojej twarzy.
- Widzisz to podobieństwo? To tylko i wyłącznie moje geny!
- No jasne - zachichotałam cicho.
- Zobaczysz, że nasze dzieci też odziedziczą urodę po mnie.
- Chciałbyś, Villa! Ale dzieci będą miałby wszystko po mnie. Z takim ojcem, to na pewno daleko nie zajdą!
- Czyli planujemy dzieci? Chcę mieć jeszcze dwójkę albo i nawet trójkę. Najlepiej chłopców!
- Nie! Ja chcę mieć też dziewczynkę - walnęłam go w ramię. - Dziewczyna i dwóch chłopców.
- Pasuje - pocałował mnie w usta. - Szkoda, że tego nie nagrałem.
- Czekaj..ja to wszystko powiedziałam? Serio?
- No tak - pokiwał głową i przytulił mnie. - Jak wrócimy z Euro, to
bierzemy się za syna. Mam duży dom w Barcelonie, więc miejsca starczy -
puścił mi oczko.
- Ale ja nie chcę mieszkać w Barcelonie, David!
- Nie masz wyboru - zaczął całować moją szyję. - Jestem piłkarzem tego klubu i żona musi się do tego dostosować.
- Nie bądź taki władczy! Ja nie mam nic do powiedzenia?
- Jak widać nie - ściągnął ze mnie koszulkę. - Na pewno ci się spodoba - jego usta przyssały się do mojego dekoltu.
- A co ty sobie wyobrażasz? Że przygotujesz kolacje, kąpiel i ja ci wyskoczę z ciuszków? - spojrzałam na niego uważnie.
- Oj, Lupe - westchnął i oparł się na rękach. - Chcesz spać? A było tak miło.
- Tak, idziemy spać! - zrzuciłam go z siebie. - Czy pan pozwoli, że się do niego przytulę i zasnę?
- Jasne - przygarnął mnie do siebie i zaczął głaskać po głowie. - Słodkich snów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz