czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 6: Jeden taniec jest w stanie zmienić wszystko.

Kolejny mecz w grupie przyszło nam zagrać z Irlandią, która pozostaje dla wszystkich zagadką. Po wygraniu z Chorwacją 3:0 mamy się czego bać.
    Znów usiadłam obok Jordiego i trzymałam kciuki za Hiszpanów. Po 10 minutach było już 1:0 po bramce Silvy i trybuny szalały. Jednak pod koniec połowy wszystko ucichło i wszyscy wpatrywali się w sylwetkę Villi, który trzymał się za lewą nogę i po chwili obok niego znaleźli się lekarze. Wszystko dobrze się skończyło, bo David po chwili biegł uśmiechnięty i pokazał mi uniesionego kciuka do góry. Ja się przez niego na prawdę kiedyś wykończę!
    Zeszliśmy do szatni i tam go dorwałam.
    - Wszystko dobrze? Z nogą?
    - Tak, wszystko gra - uśmiechnął się lekko i objął mnie w talii. - Nie musisz się tak o mnie martwić.
    - Ale może Fernando wejdzie za ciebie, co? Niedawno wyleczyłeś poważna kontuzje - westchnęłam i spojrzałam na niego z czułością.
    - Daj spokój - machnął ręką i pocałował mnie w policzek. - Wszystko jest pod kontrolą.
     - Jesteś pewien?
    - Tak - pokiwał głową i wyszliśmy z szatni. - A teraz idź usiądź na ławkę i podziwiaj naszą grę.
    David pobiegł na boisko a ja wróciłam na swoje miejsce. Tym razem obok mnie usiadł Silva, strzelec pierwszej bramki. Irlandczycy nie potrafili wymienić kilka celnych podań i bardzo się gubili w swojej grze. A La Furia Roja rządzi na boisku.. Xabi Alosno odbiera, podaje do Iniesty a ten prosto pod nogi Villi.. i bramka! David przesłał buziaka w moją stronę i czułam jak robię się cała czerwona. Jednak nie byłam zła.. przez jego gest poczułam się na swój sposób wyjątkowa. Mecz skończył się wynikiem 4:0 po bramkach Silvy, Villi i dwie Pedro.

    Kolejnego dnia wieczorem mieliśmy bankiet, który podobno jest bardzo ważny. Nie wsłuchiwałam się dokładnie o co chodzi. Wiem tylko, że mam ładnie wyglądać i odpowiednio się zachowywać.
     Poprosiłam Asię o pomoc z sukienką i mogłam zacząć się szykować. Ubrałam złotą, obcisłą sukienkę sięgającą mi do połowy ud. Do tego czarne szpilki, kopertówkę oraz kolczyki. Moje długie włosy spięłam w koka i zrobiłam sobie lekki makijaż. Zadowolona wyszłam z łazienki i spojrzałam na Davida, który wyglądał niezwykle pociągająco. Ubrany w idealnie dopasowany garnitur, włosy postawione na żel i ten błysk w oku.
    - Nawet sobie nie myśl, że w tym pójdziesz - zlustrował mnie od stóp aż do czubka głowy.
    - Źle wyglądam? - spytałam przejęta. - A tak długo się szykowałam.
    - Jest za krótko, za obciśle i tak nie pokażesz się tylu ludziom! 
    - David, nie przesadzasz czasem? - prychnęłam zła. - Nie będziesz mi rozkazywać! Ja ci nie zabraniam iść w garniturze.
    - Masz wszystko odkryte - spojrzał się na moje uda. - A ja mam wszystko zasłonięte.
    - Bo nie masz czego odkryć! - prychnęłam zła i pognałam ku wyjściu.
    - Lupe, zaczekaj - złapał moją dłoń i uśmiechnął się lekko. - Cudownie wyglądasz - wyszeptał mi do ucha i razem wyszliśmy.

     Gdy weszliśmy do sali, to wszyscy spojrzeli się na nas. David zaprowadził mnie do stolika, gdzie siedział Silva, Alba, Cesc, Carles, Puyol, Gerard i Iker. Jednak nie dane było nam spokojne zjedzenie kolacji oraz wspólna rozmowa, bo pojawili się fotoreporterzy, którzy krążyli szczególnie obok mnie i Davida.
    Po godzinie wszyscy szaleli na parkiecie. No może prawie wszyscy, bo David nadal się wściekał o sukienkę i nie chciał tańczyć. Ja upatrzyłam sobie Pedro i świetnie się z nim bawiłam. Okazało się, że klubowy kolega mojego męża jest fantastycznym tancerzem i nie schodziliśmy z parkietu. Widziałam na sobie wściekły wzrok Davida i czułam, że będzie wojna, ale kiedy byłam z Pedro, to uśmiech nie schodził z mojej twarzy. A kiedy Pedro zmysłowo przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa, to poczułam dziwne uczucie w brzuchu.
    - Może usiądźmy na chwilę - mruknął i spojrzał na mój stolik. - Villa chyba chce mnie zamordować.
    - Nic mu nie będzie, nie martw się - uśmiechnęłam się szelmowsko i pozwoliłam aby Hiszpan odprowadził mnie do stolika. - Dziękuję jeszcze raz za wieczór, Pedro - znów się uśmiechnęłam i usiadłam obok Davida.
    - Dobrze się bawiłaś? - warknął, nawet na mnie nie patrząc.
    - Cudownie!
    - Wszystko widziałem. I wcale nie jestem zły. Nie, bo po co? Ty się chyba zapominasz. To ja jestem twoim mężem, a nie on!
    - David, to tylko tańce - westchnęłam i sięgnęłam po szklankę z sokiem. - Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z tobą i wpatrywać się w sufit.
    - Czyli wolisz wić się przy Pedro? Ach, rozumiem - mruknął i wstał od stolika. - Wybacz, ale nie chce na to patrzeć.
    - David.. - złapałam go za dłoń. - Nie kłóćmy się tutaj. Zrobisz mi wojnę w pokoju a teraz chodź - pociągnęłam go na parkiet i uśmiechnęłam się słodko.
    - Nie, daj spokój. Nie umiem tańczyć - westchnął.
    - Na pewno umiesz - przytuliłam się do niego, bo właśnie puścili wolną piosenkę. David objął mnie w pasie i splótł swoje dłonie z moimi.
    Wpatrywałam się w oczy Villi i uśmiechnęłam się lekko słysząc słowa piosenki.. ''I will always love you''.

    Z Davidem na parkiecie bawiłam się zarówno dobrze jak z jego młodszym kolegą, Pedro. Villa mógł sobie na więcej pozwolić, bo przecież jest moim mężem. A mnie za każdym razem, kiedy dotknął mojego ciała robiło się strasznie gorąco i traciłam zmysły. Jego pełen pożądania wzrok nakręcał mnie jeszcze bardziej.
     Pociągnął mnie w stronę męskich toalet i po chwili znajdowaliśmy się w jeden z nich. Całował mnie namiętnie i schodził coraz bardziej w dół. Usiadłam okrakiem na Hiszpanie i wygięłam się do tyłu pod wpływem jego pocałunków. David odpiął moją sukienkę i po chwili zostałam w samej bieliźnie. Nie pozostałam mu dłużna i zabrałam się za odpinanie jego koszuli, guziczek po guziczku aby rozbudzić w nas jeszcze większe pożądanie.
    - Lupe, jesteś pewna, że chcesz tego tutaj? - wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
    - Nie zadawaj durnych pytań! - warknęłam.
Nie mogłam się doczekać aż poczuje go w sobie i znów przeżyjemy te cudowne chwile. Poczułam jego usta na moich piersiach i jęknęłam cicho. David wszedł we mnie jednym ruchem i już miałam głośno jęknąć, kiedy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Mój mąż przyspieszał by po chwili zwolnić i przeciągnąć wszystko jak najdłużej. Natomiast ja starałam się cicho pojękiwać, aby nikt nas nie słyszał. Później wszystko stało się tak szybko.. oboje się ubraliśmy i wróciliśmy do naszego pokoju by znów oddać swoje ciało pod własne władanie. Nic innego dziś nie potrzebowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz