Kolejny mecz w grupie przyszło nam zagrać z Irlandią, która pozostaje
dla wszystkich zagadką. Po wygraniu z Chorwacją 3:0 mamy się czego bać.
Znów usiadłam obok Jordiego i trzymałam kciuki za Hiszpanów. Po 10
minutach było już 1:0 po bramce Silvy i trybuny szalały. Jednak pod
koniec połowy wszystko ucichło i wszyscy wpatrywali się w sylwetkę
Villi, który trzymał się za lewą nogę i po chwili obok niego znaleźli
się lekarze. Wszystko dobrze się skończyło, bo David po chwili biegł
uśmiechnięty i pokazał mi uniesionego kciuka do góry. Ja się przez niego
na prawdę kiedyś wykończę!
Zeszliśmy do szatni i tam go dorwałam.
- Wszystko dobrze? Z nogą?
- Tak, wszystko gra - uśmiechnął się lekko i objął mnie w talii. - Nie musisz się tak o mnie martwić.
- Ale może Fernando wejdzie za ciebie, co? Niedawno wyleczyłeś poważna
kontuzje - westchnęłam i spojrzałam na niego z czułością.
- Daj spokój - machnął ręką i pocałował mnie w policzek. - Wszystko jest pod kontrolą.
- Jesteś pewien?
- Tak - pokiwał głową i wyszliśmy z szatni. - A teraz idź usiądź na ławkę i podziwiaj naszą grę.
David pobiegł na boisko a ja wróciłam na swoje miejsce. Tym razem obok
mnie usiadł Silva, strzelec pierwszej bramki. Irlandczycy nie potrafili
wymienić kilka celnych podań i bardzo się gubili w swojej grze. A La
Furia Roja rządzi na boisku.. Xabi Alosno odbiera, podaje do Iniesty a
ten prosto pod nogi Villi.. i bramka! David przesłał buziaka w moją
stronę i czułam jak robię się cała czerwona. Jednak nie byłam zła..
przez jego gest poczułam się na swój sposób wyjątkowa. Mecz skończył się
wynikiem 4:0 po bramkach Silvy, Villi i dwie Pedro.
Kolejnego dnia wieczorem mieliśmy bankiet, który podobno jest bardzo
ważny. Nie wsłuchiwałam się dokładnie o co chodzi. Wiem tylko, że mam
ładnie wyglądać i odpowiednio się zachowywać.
Poprosiłam Asię o
pomoc z sukienką i mogłam zacząć się szykować. Ubrałam złotą, obcisłą
sukienkę sięgającą mi do połowy ud. Do tego czarne szpilki, kopertówkę
oraz kolczyki. Moje długie włosy spięłam w koka i zrobiłam sobie lekki
makijaż. Zadowolona wyszłam z łazienki i spojrzałam na Davida, który
wyglądał niezwykle pociągająco. Ubrany w idealnie dopasowany garnitur,
włosy postawione na żel i ten błysk w oku.
- Nawet sobie nie myśl, że w tym pójdziesz - zlustrował mnie od stóp aż do czubka głowy.
- Źle wyglądam? - spytałam przejęta. - A tak długo się szykowałam.
- Jest za krótko, za obciśle i tak nie pokażesz się tylu ludziom!
- David, nie przesadzasz czasem? - prychnęłam zła. - Nie będziesz mi rozkazywać! Ja ci nie zabraniam iść w garniturze.
- Masz wszystko odkryte - spojrzał się na moje uda. - A ja mam wszystko zasłonięte.
- Bo nie masz czego odkryć! - prychnęłam zła i pognałam ku wyjściu.
- Lupe, zaczekaj - złapał moją dłoń i uśmiechnął się lekko. - Cudownie wyglądasz - wyszeptał mi do ucha i razem wyszliśmy.
Gdy weszliśmy do sali, to wszyscy spojrzeli się na nas. David
zaprowadził mnie do stolika, gdzie siedział Silva, Alba, Cesc, Carles,
Puyol, Gerard i Iker. Jednak nie dane było nam spokojne zjedzenie
kolacji oraz wspólna rozmowa, bo pojawili się fotoreporterzy, którzy
krążyli szczególnie obok mnie i Davida.
Po godzinie wszyscy
szaleli na parkiecie. No może prawie wszyscy, bo David nadal się
wściekał o sukienkę i nie chciał tańczyć. Ja upatrzyłam sobie Pedro i
świetnie się z nim bawiłam. Okazało się, że klubowy kolega mojego męża
jest fantastycznym tancerzem i nie schodziliśmy z parkietu. Widziałam na
sobie wściekły wzrok Davida i czułam, że będzie wojna, ale kiedy byłam z
Pedro, to uśmiech nie schodził z mojej twarzy. A kiedy Pedro zmysłowo
przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa, to poczułam dziwne uczucie w
brzuchu.
- Może usiądźmy na chwilę - mruknął i spojrzał na mój stolik. - Villa chyba chce mnie zamordować.
- Nic mu nie będzie, nie martw się - uśmiechnęłam się szelmowsko i
pozwoliłam aby Hiszpan odprowadził mnie do stolika. - Dziękuję jeszcze
raz za wieczór, Pedro - znów się uśmiechnęłam i usiadłam obok Davida.
- Dobrze się bawiłaś? - warknął, nawet na mnie nie patrząc.
- Cudownie!
- Wszystko widziałem. I wcale nie jestem zły. Nie, bo po co? Ty się chyba zapominasz. To ja jestem twoim mężem, a nie on!
- David, to tylko tańce - westchnęłam i sięgnęłam po szklankę z
sokiem. - Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z tobą i wpatrywać się w sufit.
- Czyli wolisz wić się przy Pedro? Ach, rozumiem - mruknął i wstał od stolika. - Wybacz, ale nie chce na to patrzeć.
- David.. - złapałam go za dłoń. - Nie kłóćmy się tutaj. Zrobisz mi
wojnę w pokoju a teraz chodź - pociągnęłam go na parkiet i uśmiechnęłam
się słodko.
- Nie, daj spokój. Nie umiem tańczyć - westchnął.
- Na pewno umiesz - przytuliłam się do niego, bo właśnie puścili wolną
piosenkę. David objął mnie w pasie i splótł swoje dłonie z moimi.
Wpatrywałam się w oczy Villi i uśmiechnęłam się lekko słysząc słowa piosenki.. ''I will always love you''.
Z Davidem na parkiecie bawiłam się zarówno dobrze jak z jego młodszym
kolegą, Pedro. Villa mógł sobie na więcej pozwolić, bo przecież jest
moim mężem. A mnie za każdym razem, kiedy dotknął mojego ciała robiło
się strasznie gorąco i traciłam zmysły. Jego pełen pożądania wzrok
nakręcał mnie jeszcze bardziej.
Pociągnął mnie w stronę męskich
toalet i po chwili znajdowaliśmy się w jeden z nich. Całował mnie
namiętnie i schodził coraz bardziej w dół. Usiadłam okrakiem na
Hiszpanie i wygięłam się do tyłu pod wpływem jego pocałunków. David
odpiął moją sukienkę i po chwili zostałam w samej bieliźnie. Nie
pozostałam mu dłużna i zabrałam się za odpinanie jego koszuli, guziczek
po guziczku aby rozbudzić w nas jeszcze większe pożądanie.
- Lupe, jesteś pewna, że chcesz tego tutaj? - wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
- Nie zadawaj durnych pytań! - warknęłam.
Nie
mogłam się doczekać aż poczuje go w sobie i znów przeżyjemy te cudowne
chwile. Poczułam jego usta na moich piersiach i jęknęłam cicho. David
wszedł we mnie jednym ruchem i już miałam głośno jęknąć, kiedy złączył
nasze usta w namiętnym pocałunku. Mój mąż przyspieszał by po chwili
zwolnić i przeciągnąć wszystko jak najdłużej. Natomiast ja starałam się
cicho pojękiwać, aby nikt nas nie słyszał. Później wszystko stało się
tak szybko.. oboje się ubraliśmy i wróciliśmy do naszego pokoju by znów
oddać swoje ciało pod własne władanie. Nic innego dziś nie
potrzebowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz