sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 26: Powrót do Hiszpanii.


PERSPEKTYWA LUPE

    Po feralnym meczu wszyscy wrócili do hotelu, zjedli kolacje i udali się do pokoju, by spakować resztę swoich rzeczy. Chcieliśmy jak najszybciej uciec z tego miejsca i być już w domu ze swoją rodziną, przyjaciółmi, za którymi każdy tęsknił.
    Kiedy kończyłam się pakować z łazienki wyszedł wściekły David z czymś w ręku. Podszedł do mnie i wpatrywał się w moją osobę z niedowierzaniem.
    - Czy kiedykolwiek chciałaś mi o tym powiedzieć?
    - O czym? - zapytałam, biorąc do ręki swoją kosmetyczkę. Jednak kiedy zobaczyłam w jego ręce mój test ciążowy, to zamarłam. Musiał grzebać w śmieciach skoro trzyma go teraz w łapskach. - To nie tak..
    - A jak? Chciałaś wziąć rozwód, dostać wolne i tak po prostu uciec z moim dzieckiem?
    - Jest także moje.
    - Czy tak trudno było ci o tym powiedzieć? Dobrze wiesz, że jestem dobrym ojcem dla Zaidy i Olayi. Dlaczego nie chciałaś bym został ojcem po raz trzeci?
    - Bo byś robił problemy przy rozwodzie, a tak to wszystko poszłoby gładko. Więc proszę cię, daj mi spokój - powiedziałam stanowczo i wzięłam swoją walizkę. - Zobaczymy się w Barcelonie, bo ja lecę innym samolotem.
    - Co? Teraz uciekasz? Zachowujesz się jak tchórz!
    - To jest akurat moja sprawa - warknęłam zła. - Odezwę się jak będę w Barcelonie - dodałam i szybko wyszłam z pokoju. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać. David musi trochę ochłonąć i wtedy wszystko będzie dobrze.

    Po godzinie znajdowałam się już w samolocie, który leciał do Barcelony. Dlaczego tam? Muszę się zameldować w hotelu, udać do adwokata, z którym tylko kontaktowałam się przez telefon i poczekać spokojnie na sprawę rozwodową. Mam nadzieje, że skończy się na jednej i będę już wolna. Wrócę do mamy i wszystko będzie takie, jakie być powinno.
    Lot minął mi spokojnie i po kilku godzinach byłam już w stolicy Katalonii. Przechadzałam się po lotnisku, które było ogromne. Wszędzie pełno turystów, pracowników. Ludzie pędzili, nie patrzyli na to, co ich otacza. A ja nagle zapragnęłam się na chwilę zatrzymać i powspominać Euro 2012 oraz mnie i Davida.
    Z jednej strony cieszyłam się, że to nasz koniec, ale z drugiej.. Pokochałam go, lecz wiedziałam, że tak nie może być. Ja od zawsze marzyłam o innym życiu, więc będę się tego trzymała. Nie pozwolę, by uczucia zawaliły cały mój świat.
    Po kilkunastu minutach znajdowałam się już w taksówce, która wiozła mnie do hotelu. Na razie zarezerwowałam sobie pokój na dwa tygodnie, ale jestem pewna, że zostanę zmuszona do pozostania tutaj dłużej. Mam tylko nadzieje, że mama mnie odwiedzi, bo bardzo za nią tęsknie.
    Nagle poczułam lekkie szarpnięcie, a po chwili usłyszałam trzask. Później zobaczyłam już ciemność i straciłam przytomność.
 
PERSPEKTYWA DAVIDA

    Od mojej rozmowy z Penelope minęło już kilka godzin, a ja nadal byłem na nią wściekły. Jak ona mogła mi coś takiego zrobić? Nie mogła przyjść i pogadać? Ona oczywiście musiała postawić na swoim i jak zwykle uciekła. Skoro nie chce być ze mną, to zmuszałbym jej do tego względu na dziecko. Ja po prostu chciałem wiedzieć, że będziemy je mieć.
    Wszyscy razem autobusem udaliśmy się na lotnisko, z którego mieliśmy się udać do Madrytu, by spotkać się z kibicami. Należy im się od nas kilka słów, bo finał po prostu spieprzyliśmy. I chociaż trudno nam się z tym wszystkim pogodzić, to im trzeba to wyjaśnić.
    Koło godziny 16 wylądowaliśmy na lotnisku w naszej pięknej stolicy i od razu udaliśmy się autobusem na plac, gdzie czekali już na nas kibice. Przez cały lot układałem sobie kilka zdań, które powiem, ale teraz wszystko wyleciało mi z głowy. Chciałem, aby była tu Lupe.
    - David.. - obok mnie usiadł Silva. Na jego twarzy wymalowane było przerażenie.
    - Co się stało?
    - Lupe miała wypadek. Jest w szpitalu w Barcelonie - powiedział szybko.
     - Co?! Jak to w szpitalu?!
    - Taksówka, którą wiozła ją do hotelu stuknęła się z jakimś samochodem. Niby nic poważnego się nie stało, ale sam wiesz.
    - To nie może być prawda - pokręciłem przecząco głową i schowałam twarz w dłoniach. - A co z dzieckiem? - wyszeptałem.
    - Jakim dzieckiem?
    - Moim i Lupe! Wiesz coś na ten temat?
    - Nic - odpowiedział i spojrzał na mnie. - Czy Lupe była w ciąży?
    - Tak. Dowiedziałem się przez przypadek, pokłóciliśmy się i wyszła z pokoju. Ja sobie tego nie wybaczę, kurwa!
    - David, ale spokojnie. Powiemy trenerowi i polecisz do Lupe do szpitala i wszystkiego się dowiesz.
    - Tak, to najlepszy pomysł.
    - Jak będziesz miał jakiekolwiek informacje, to zadzwoń do mnie!
    - Oczywiście, David. Wiem, że jesteście bliskimi przyjaciółmi i bardzo się o nią martwisz.
    - Jednak to ty jesteś jej mężem i to tobie podadzą jakiekolwiek informacje - odpowiedział smutno.
    - A jak w ogóle dowiedziałeś się, że miała wypadek?
    - Dzwonili do trenera i przyszedł mi powiedzieć, bo nie mógł ciebie znaleźć.
    - Dobra, to idę teraz do niego. Zadzwonię, jak będę coś wiedział - powiedziałem i odszedłem w stronę sztabu szkoleniowego.
    Po rozmowie z trenerem udałem się na lotnisko, z którego udałem się prosto do Barcelony. Przez cały czas w mojej głowie była Lupe oraz nasze dziecko, któremu mogło się coś stać.

***

Dzień Dobry!

Po pierwsze, to bardzo dziękuję Cuddly z prosektorycznie za ten przepiękny szablon :) 
Po drugie, to zostały jeszcze dwa rozdziały + epilog.
Po trzecie, to bardzo chcę napisać opowiadanie o pewnym siatkarzu, ale nie wiem, czy je opublikuje. Musze się porządnie zastanowić :)
Po czwarte, to chciałabym, abyście mi pomogli z wyborem kolejnego opowiadania: wzburzona-fala czy corazon-perdido-dos

No i to wszystko :)