czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 19: Cała prawda.

PERSPEKTYWA DAVIDA

    Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do restauracji, by zabrać coś do jedzenia dla Lupe i dla mnie. Nie chce nam się za bardzo wychodzić z naszych czterech ścian a bardzo zgłodnieliśmy. Więc ja, jako kochany mąż wyruszyłem na łowy. Kiedy tylko wszedłem to środa, to poczułem na sobie kilkanaście par ciekawskich oczu. Pewnie Wielka Trójca już wszystkim opowiedziała o naszej rzekomej kłótni.    
   Podszedłem do szwedzkiego stołu i zabrałem kilka rzeczy, kiedy podeszli do mnie Pique, Fabregas i Puyol.
    - Przepraszamy.. - zaczął Gerard i podrapał się po głowie. - My nie chcieliśmy ci tego przerywać, ale ona zaczęła płakać i wyglądała na taką przejętą..
    - Właśnie, to nasza wina - kiwał głową Puyol. Jego już na stare lato potrzepało? Rozumiem, że ta dwójka dała się na to nabrać, ale on?
    - Przeproś od nas Lupe - mruknął Cesc.
    - Nie rozmawiamy. To nie jest tylko wasza wina, nie? - uśmiechnąłem się lekko. Szkoda, że nie ma tutaj Lupe! Zsikałaby się ze śmiechu.
    - Ale po części nasza. Trzeba było po prostu przymknąć jadaczkę i po sprawie - powiedział Pique. - Mocno ci się dostało?
    - Rozwodzimy się. Jak przylecimy z Euro, to od razu kierujemy się do sądu.
    - Przykro nam, naprawdę. A gdzie będziesz spał?
    - W naszym pokoju na kanapie albo podłodze. Coś się wymyśli, bo trener nie może wiedzieć - skrzywiłem się.
    - My ci oddamy jedno łóżko! Ja lubię spać z Pique - klepnął mnie w ramie Fabregas.
    - To prawda - pokiwał głową Geri. - Co? Coś ty powiedział? Nie! Ty się wiercisz! - zwrócił się do przyjaciela.
    - Nie zrobisz tego dla Guaje? Widzisz, że smutny jest! I spać nie ma gdzie.
    - Słuchajcie, chłopaki.. - chciałem im już powiedzieć całą prawdę, bo jeszcze trochę a sami się pokłócą. A swoją drogą, to nie wiedziałem, że oni razem śpią. To przecież dorośli faceci!
    - Dobra. David, możesz przenieść swoje rzeczy do nas - uśmiechnął się Pique. - Poradzimy sobie w czwórkę!
    - Ale nie będzie takiej konieczności - westchnąłem.
    - Jak to?
    - Bo ja z Lupe.. My jesteśmy w jak najlepszym relacjach. Chcieliśmy wam trochę utrzeć nosa za te głupie podejrzenia, abyście dali nam spokój.
    - A my chcieliśmy ci pomóc! - tupnął nogą Cesc. - Taki z ciebie kolega?
    - To było dla jaj.
    - Dla jaj, to jest kura z kogutem - odpowiedział mi Puyol i odeszli.
    Czasami naprawdę ich nie rozumiem.. Dziwne te nasze chłopaki z drużyny.

    Wróciłem do pokoju i usiadłem obok Lupe, która leżała już w łóżku i słuchała muzyki. Usiadłem obok niej i położyłem talerz z kanapkami, które zrobiłem w restauracji. Sięgnęła po jedną i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
    - Jak dobrze mieć męża, serio - zachichotała cicho i podniosła się do pozycji siedzącej. - A ty nie jesz?
    - Nie, nie jestem głodny - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Jestem tylko zmęczony.
    - No to szybko zjem i pójdziemy spać, dobrze?
    - Super - uśmiechnąłem się lekko. - Powiedziałem chłopakom prawdę.
    - I jak?
    - Na razie są źli, ale jestem pewien, że im przejdzie. Idę pod prysznic - mruknąłem, wychodząc z łóżka.
    Pod prysznicem spędziłem kilkanaście minut i prawdę mówiąc jestem wykończony. Oczy mi się kleją, nie mam sił, by cokolwiek robić..
    Przebrałem się i wróciłem do sypialni, gdzie Lupe właśnie odkładała talerz na stolik i kierowała się do łóżka. Miała na sobie moją koszulkę i czerwone majtki z głową byka na pupie.
    - Jeszcze nie śpisz? - zapytałem, wchodząc do łóżka. - Jest już naprawdę późno.
    - Późno? Jest dopiero 23.
    - No to jest pora na spanie!
    - Nie przesadzaj, David. Na serio chcesz iść spać? - spojrzała na mnie.
    - Tak. Dobranoc - pocałowałem ją w czoło. - Kocham cię - wyszeptałem i po chwili zasnąłem.

PERSPEKTYWA GERARDA
    Razem z Fabregasem i Carlesem nie mogę uwierzyć, że oni nam to zrobili. Jak mogli nas oszukać w taki sposób? I jak MY mogliśmy się na to nabrać? Słabi z nas detektywi i to bardzo!
    - Ale ten Guaje nas wrobił - usłyszałem głos Cesc'a.
    - Zgadzam się - pokiwałem twierdząco głową.
    - A dajcie już spokój. Było trochę śmiesznie i tyle - mruknął Puyol. - Idę spać, więc przymknijcie te jadaczki.
    - On kompletnie ześwirował. Chce mu to tak szybko wybaczyć? - zapytałem przyjaciela, który leżał na łóżku i wpatrywał się w ekran od laptopa.
    - Może i my też powinniśmy. Jesteśmy na Euro i mamy jeden, wspólny cel.
-     Cesc! Zgłupiałeś do reszty? Villa zrobił z nas debili!
-     Może i nie musiał nic robić? Niepotrzebnie się bawiliśmy w tych detektywów i tyle - odparł Fabregas.
    Z nimi się nie dogadam.. Skoro oni nie chcą się gniewać na Guaje, to ich wybór, ale ja mu nie odpuszczę!

2 komentarze:

  1. świetny rozdział :> tajemniczy wielbiciel? a któż to nim został? Ale może on sprawi, że w końcu David wyzna miłość Lupe to może być :> Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zażarty jest ten Gerard... A co do Villi to wiedziałam, że tak będzie, że prędzej czy później choć jedno zacznie odczuwać coś głębszego do tej drugiej osoby. Choć myślę, że Lupe nie pozostanie dłużna w tej kwestii Davidovi...

    OdpowiedzUsuń