niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 23: Nieudana próba.

PERSPEKTYWA DAVIDA

    Po wczorajszej nieudanej kolacji miałem wszystkiego dość. Lupe w ogóle nie zwracała na mnie uwagi, co jeszcze bardziej mnie dobijało. Chciałem z nią porozmawiać i wyznać wszystkie uczucia, nawet teraz i tutaj, ale ona cały czas bujała w obłokach i najwidoczniej miała mnie gdzieś.
    - Lupe.. - westchnąłem i usiadłem obok niej na kanapie. - Co robisz? - zajrzałem do jej laptopa, gdzie coś pisała.
    - Raport - mruknęła cicho i nie zwróciła uwagi, że objąłem ją ramieniem. - Nie mam teraz czasu na pogaduszki, David.
    - Ale chciałbym porozmawiać, ale tak na poważnie.
    - Nie teraz. W ogóle, to odpoczywaj, póki masz czas.. Może idź na basen albo pograj w jakieś gierki, co?
    - Czy ty nie możesz chociaż raz odstawić pracę na później i porozmawiać ze mną normalnie? - zapytałem zdenerwowany. Zaczynałem mieć dość jej traktowania i czułem, że niedługo wybuchnę. - Chcę z tobą porozmawiać, a ty gadasz mi o jakimś pieprzonym odpoczynku! Jak będę chciał, to na pewno to zrobię, ale teraz tego nie chcę!
    - Ja tutaj jestem w pracy, a nie na wakacjach, aby urządzać sobie pogaduszki z pseudo mężem, więc daruj sobie tą złość i zajmij się czymś - rzuciła i spojrzała na zegarek. - I zaraz mam spotkanie z trenerem.
    - Spoko, jak chcesz - odparłem zrezygnowany. - Może kiedyś znajdziesz czas, ale wtedy będzie za późno.
    - Nie świruj, David -  odpowiedziała i zamknęła klapkę od laptopa. - Bądź grzeczny - pocałowała mnie w policzek i wyszła z pokoju.
    Postanowiłem wyrzucić z siebie wszystkie uczucia, którymi darzę Lupę i wrócić na właściwy tor, bez kobiet. Powinienem skupić się na piłce nożnej i dać sobie spokój z układaniem życia prywatnego, które jest po prostu porażką. Oprócz moich ukochanych córeczek za którymi bardzo tęsknie, ale już za kilka dni będę je miał tylko dla siebie. I wtedy wszystko wróci do normy!

PERSPEKTYWA LUPE

    Po spotkaniu z trenerem postanowiłam odwiedzić Silvę oraz Jordiego i wypytać o wczorajsze spotkanie z moim wielbicielem. Chciałam zapokoić swoją ciekawośc i po prostu poznać imię i nazwisko tego mężczyzny. Weszłam bez pukania do chłopaków i rozsiadłam się na łóżku Jordiego.
    - Cześć, chłopaki - przywitałam się i ugryzłam jabłko, które leżało na szafce nocnej. - I jak po wczorajszej kolacji?
    - Nie pojawił się, przykro nam - odpowiedział Silva. - Głupio mi to mówić, ale może ktoś robił sobie jaja?
    - Co? Nie przyszedł? To po co były te kwiaty, czekoladki i liściki? Co za palant! Dupek!
    - Ale nie denerwuj się, Lupe. Ten facet najwidoczniej nie był ciebie wart - mruknął Alba i usiał obok mnie na swoim łóżku. - To jabłko było dla mnie.
    - Jordi, teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie, niż twoje jabłko, które swoją drogą jest cholernie kwaśne!
    - I czego się wściekasz? O jakiegoś faceta? Powinnaś się wstydzić, bo masz męża, który teraz pewnie czeka na ciebie w pokoju! - oburzył się David.
    - Villa to ściema i ty doskonale o tym wiesz - syknęłam.
    - Wiem, ale okaż mu trochę szacunku i zachowuj się normalnie. Weźmiecie rozwód, to rób, co tylko chcesz. I daj spokój z tym wielbicilem, którego nawet nigdy mogło nie być!
    - Może masz rację.. Muszę się położyć. Do zobaczenia na treningu - powiedziałam i wyszłam, udając się do siebie. 

    Trening minął szybko i co najważniejsze bezproblemowo, więc miałam teraz chwilkę tylko dla siebie, by przemyśleć kilka spraw i zadzwonić do ukochanej mamy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni dresowych i wybrałam numer.
    - Słucham? - usłyszałam głos mamy i na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. - Córeczko, to ty?
    - Tak, mamo. Co słychać?
    - Bez ciebie są tutaj nudy, ale nie mogę się już doczekać drugiego lipca. Mam nadzieje, że szybko przylecisz i będę mogła razem z tobą cieszyć się z wygranej.
    - Najpierw musimy wygrać - mruknęłam cicho. - I obawiam się, że mój powrót może być trochę opóźniony.
    - Dlaczego? - zapytała z wyraźnym zdziwieniem w głosie. - Coś się stało?
    - Nie, nie, ale muszą zająć się rozwodem z Davidem. To może trochę potrwać..
    - Myślałam, że zrezygnowałaś z tego pomysłu. Dlaczego nie dasz sobie szansy? Penelope, nie wszyscy mężczyźni są tacy, jak ojciec, a tobie przyda się ukochany facet u boku.
    - David Villa nie jest najlepszym kandydatem, mamo - warknęłam do telefonu. - Nie wyobrażam sobie nas w normalnym związku.
    - A czujesz coś to niego?
    - To nie ma znaczenia. Już podjęłam decyzje i weźmiemy rozwód - powiedziałam twardo.
    - No okej, córeczko. Jednak przemyśl jeszcze tą decyzję, dobrze? Obiecaj mi to.
    - Obiecuje, mamuś. Kończę, bo jestem zmęczona i idę się położyć. Kocham cię - powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
    Bardzo tęskniłam za mamą i nie chciałam, by ona to zauważyła, więc szybko się rozłączyłam. Rozmowy przez telefon niewiele dawały, a ja tak bardzo potrzebowałam jej rad. Wiem, że przytuliłaby mnie mocno i kazała iść za głosem serca. Ale teraz tak być nie może.

    Wróciłam do pokoju i od razu skierowałam się do łazienki, która na szczęście była wolna. Szybki prysznic w tym momencie był tym, czego tak naprawdę potrzebowałam. Po kilku minutach wyszłam z kabiny i przebrałam się w piżamę, by po chwili pójść do łóżka.
    Położyłam głowę na klatce piersiowej Davida i przymknęłam oczy. Poczułam, jak David głaszcze mnie po głowie i do moich nozdrzy wkradł się zapach jego perfum, który od niedawno bardzo, bardzo lubię.
    - Ciężki dzień? - usłyszałam jego głos.
    - Nawet bardzo. Nie mam na nic sił.
    - To zgaszę lampkę i od razu zaśniesz.
    - A ty nie jesteś zmęczony? - zapytałam, otwierając oczy i przytulając się do niego. - Za mało treningu? - uśmiechnęłam się szeroko.
    - Trening był strasznie wykańczający, ale jestem przyzwyczajony, pani trener - pocałował mnie w czoło. - To jak, mam zgasić światło?
    - Jeżeli nie będzie ci to przeszkadzać, to tak - mruknęłam cicho.
    - Dobranoc, Lupe.

***

Hej! :D
Monika jest dziś w świetnym humorze, bo DAVID VILLA WCZORAJ POWRÓCIŁ NA BOISKO!
Osiem miesięcy to stanowczo za dużo, ale teraz może być już tylko lepiej. Jestem bardzo szczęśliwa :)