czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 3: Zazdrośc budzi złość.

Wyszłam spod prysznica i spojrzałam na zadowolonego Davida, który właśnie się golił i non stop się uśmiechał. Szybko przebrałam się w coś luźnego i zasiadłam do laptopa. Jednak kiedy weszłam na Twittera i zobaczyłam ostatni wpis mojego męża, to aż się we mnie zagotowało.
- David! - krzyknęłam i jeszcze raz spojrzałam na monitor. Cały czas było tam moje zdjęcie, jak śpię owinięta w prześcieradło a pod tym podpis ''Moja żona po jednej z naszych upojnych nocy. :)''
- Co znowu? - wyjrzał z łazienki Villa i uśmiechnął się cwanie. - Nie podoba ci się zdjęcie?
- Ja ci pokażę nie podoba mi się zdjęcie! - wstałam i do niego podeszłam. - Nie życzę sobie abyś wstawiał gdziekolwiek moje zdjęcia i wypisywał jakieś bzdury!
- Ale to nie są bzdury, kochanie. Miewamy upojne noce - puścił mi oczko i przyciągnął mnie do siebie. - No, spójrz na swoja szyję - wskazał na kilka malinek.
- To nic nie znaczy! - warknęłam. - Chwalisz się udawaną miłością?
- I tak mnie pokochasz - wyszeptał i pocałował mnie w policzek. - Idziemy na śniadanie.
- Po tym co zrobiłeś? Nie chce! Nie chce udawać tej całej szopki z tobą!
- Czyli chcesz aby trener cię zwolnił i wracasz do Hiszpanii? - spytał a ja milczałam, bo mówił prawdę. Trener by mnie wyrzucił i koniec moich marzeń o Euro. - I tu cię mam!
- Dlaczego ty mi to robisz? - jęknęłam i nałożyłam na siebie bluzę. - Brakuje ci kobiety? Chcesz się zemścić na Patrici?
- Nic z tych rzeczy - pokręcił głową. - Chodzi o to, że z rozwodem jest mnóstwo roboty a jedyne na czym muszę się teraz skupić jest gra. I w ogóle dziennikarze mniej latają, jak jest szczęśliwe małżeństwo niż biorą rozwód.
- I tutaj masz chyba rację.
- Wiem - uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń w moją stronę. - Chodź na śniadanie - złapałam ją i oboje zeszliśmy na śniadanie. Może i David denerwował mnie jak nikt inny, ale przynajmniej traktuje mnie jak kobietę a to mi się cholernie podoba.

Po śniadaniu zostaliśmy razem z Ikerem oraz Gerardem aby porozmawiać o zbliżających się meczach. Oni żywo dyskutowali a ja tylko słuchałam i czasem coś od siebie dodałam. Lubię piłkę, nawet bardzo, ale nie muszę o tym rozmawiać i myśleć non stop, tak jak oni. David jeździł dłonią po moim udzie i uśmiechał się szeroko. Musze powiedzieć, że z boku wygląda bardzo seksownie. Ciemne włosy postawione na żel, brązowe oczy i ta charakterystyczna kozia bródka pod dolną wargą.
- Lupe, co się tak patrzysz na Davida? - spytał Gerard a Villa spojrzał się w moja stronę z lekkim zaskoczeniem.
- To mój mąż, więc mogę sobie patrzeć ile chce - warknęłam i odeszłam kawałek obok, by nalać sobie kawy.
- Wy tak całkiem serio? - usłyszałam Ikera i postanowiłam na chwilę zostawić ich samych. Jestem ciekawa co powie mój mąż.
- Jak najbardziej serio - pokiwał głową David. - W łóżku jest niesamowita!
- Nie da się nie słyszeć.
- A co ja mam poradzić? Musze ją zaspokajać, bo jeszcze zacznie szukać gdzie indziej.
- Ale zwolnijcie trochę, bo będą musieli wam łóżko wymienić - zarechotał Pique.
- To nie moja wina, ze lubi tak ostro.
- David! - walnęłam go w ramie. - Nie zapominaj o tym, że tutaj jestem!
- Kochanie, nie denerwuj się - złapał mnie za rękę i uśmiechnął się wrednie. - Przecież nie kłamie.
- Nie daruje ci tego - syknęłam i szybkim krokiem stamtąd wyszłam.
Nie pozwolę sobie aby opowiadał o naszym życiu erotycznym, którego nie ma! Może raz, czy dwa albo no i więcej razy ze sobą spaliśmy, ale to nic nie znaczy. Skoro on tak na mnie działa, to nic nie poradzę. Tylko niech o tym nie opowiada!

Wracając z krótkiego spaceru zobaczyłam Davida, jak rozmawia z pokojówką. Bardzo młoda i ładną pokojówką. Nie było by nic w tym złego gdyby rozmawiali normalnie, ale on ją perfidnie podrywał! Ona była oparta o ścianę i wydawała się zachwycona moim mężem a on był oparty jedną ręką również o ścianę i szeptał jej coś do ucha. Momentalnie zrobiło mi się słabo i przeszłam obok nich obojętnie.
- Przepraszam, muszę już iść - usłyszałam jak mój mąż mówi po angielsku i po chwili znajduje się obok mnie. Ciekawie kiedy się nauczył angielskiego..i od kiedy pokojówki mówią po angielsku? Co za personel! - Lupe, zaczekaj.
- Odwal się - syknęłam i weszłam do pokoju.
- O co ci chodzi, co? - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. - Cały czas suszysz mi głowę, że chcesz rozwodu a teraz wielka scena zazdrości?
- Nie jestem zazdrosna!
- To co to ma znaczyć?
- Masz się zachowywać jak na męża przystało! Nie rozpowiadać o naszym życiu prywatnym i nie podrywać innych kobiet! - wykrzyczałam mu prosto w twarz a on się cicho zaśmiał.
- Każda kobieta jest skomplikowana. Zastanów się, czego tak na prawdę chcesz - westchnął i spojrzał w moje oczy. - Sama mówisz, że weźmiemy rozwód jak najszybciej a teraz się wkurzasz, bo rozmawiam z jakąś kobietą.
- To nie było zwykłe rozmawianie! Szeptałeś jej coś na ucho! Widziałam wszystko i się nie wykręcaj. Gdyby ktoś cię zobaczył, to wyszłabym na idiotkę!
- I jesteś pewna, że tylko o to ci chodzi? - przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Tak - pokiwałam twierdząco głową.
- Na pewno? - zbliżył się do mnie i wyszeptał mnie to do ucha.
- A co ty sobie myślisz? Nic do ciebie nie czuje i nie poczuje! Albo zaczniesz zachowywać się jak porządny mąż albo pójdę do trenera i mu wszystko wyśpiewam - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie zrobisz tego!
- A chcesz się przekonać? - odsunęłam go od siebie i podeszłam do drzwi.
- Nie rób tego, Lupe. Obiecuje, że już nie będę z nią rozmawiał.
- Ciesze się, że się rozumiemy. Ale kara musi być, więc śpisz dziś sam - puściłam do niego oczko i powędrowałam do mojej ukochanej dwójki.

Weszłam bez pukania do pokoju, co ich w ogóle nie zdziwiło. Obydwoje rozwaleni na swoich łózkach wpatrywali się w TV i nie zwrócili na mnie większej uwagi. Lecz kiedy zasłoniłam im obraz wrócili do rzeczywistości.
- Lupe! Zasłaniasz! - wydarł się David i zaczął wierzgać rękoma.
- To i tak nic nie da - odezwał się Jordi i spojrzał się na mnie. - Co się stało, Villa?
- Nie mów tak do mnie! - krzyknęłam i usiadłam obok Silvy. - Davidku, powiedz mu coś!
- Ale o co ci chodzi? To twoje nazwisko - uśmiechnął się szeroko Alba.
- Moje nazwisko brzmi Suarez i nie ma to nic wspólnego z Villa! A tak w ogóle to on mnie denerwuje jak nikt inny!
- To z miłości.
- Nie ma żadnej miłości - warknęłam i ułożyłam się na łóżku Silvy. - Chcę spać.
- A ty co? Masz swój pokój i łóżko tez! - zawył David. - Tak właściwie to o co wam znów poszło?
- Podrywał pokojówkę.
- Skoro nic do niego nie czujesz, to o co tyle hałasu? - spytał Jordi i spojrzał na niego uważnie. - Lupe, czy ty..
-Nie! - przerwałam mu i szybko wstałam. - Nic nie czuje do Villi! Po prostu nie chce wyjść na kretynkę.
- A mnie się wydaje, że ty po prostu jesteś o niego zazdrosna.
- Nie jestem!
- Jesteś, jesteś - zarechotał David i podał mi z szafy swoją koszulkę. - Odstąpię ci już to łóżko abyś mogła dać nauczkę Villi.
- Kocham was! - wykrzyczałam i zniknęłam w łazience.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz