- David.. - usiadłam obok niego i zaczęłam rozmowę. - Co z naszym rozwodem?
- Rozwodem?
- Tak. Obiecałeś, że po Euro dasz mi rozwód bez kłótni i zamieszania.
- I dotrzymam słowa - uśmiechnął się lekko i wstał z kanapy. - Skoro chcesz rozwodu, to go dostaniesz.
- A ty nie chcesz?
- To bez różnicy, więc.. Mnie pasowałby rozwód w Barcelonie, bo chciałbym spędzić trochę czasu z córeczkami, więc jeśli nie masz nic przeciwko..
- Zgadzam się. Mama trochę na mnie poczeka, ale będzie warto - odpowiedziałam i spojrzałam na Davida. Był trochę smutny, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Czyżby nie chciał naszego rozwodu?
- No to dobrze. Pójdę się przejść.
- Zaczekaj! - powiedziałam dobitnie, co spowodowało, że David zastygł w miejscu. - Co się dzieje?
- Nic - odparł cicho, odwracając się w moją stroną. - Dziś finał i się stresuje, nic więcej.
- I to wszystko?
- Tak - pokiwał twierdząco głową i cały czas się we mnie wpatrywał. - Chce pobyć trochę sam.
- Okej. Miłego odpoczynku - posłałam mu lekki uśmiech i patrzyłam, jak opuszcza nasz pokój. Coś go trapiło, ale najwidoczniej nie chciał się tym z nikim dzielić.
Nie miałam zamiaru spędzać południa samotnie, więc skierowałam się do pokoju dwójki moich przyjaciół. Jak zwykle leżeli na swoich łózkach i nic nie robili. Leniuchowanie to ich specjalność.
- Co tak leżycie?
- Tak sobie - odparł Silva, który wpatrywał się tępo w sufit.
- A co będzie jeśli przegramy? Lupe, co my wtedy zrobimy? - zapytał mnie Jordi, który nagle wstał i pojawił się obok mnie. - To mój pierwszy taki turniej, boje się.
- Alba, ogarnij się! Musisz wierzyć w zespół, siebie i przestać wygadywać głupstwa. Czy ty wiesz, że takie myślenie wcale nie pomaga? - spojrzałam na niego groźnie i dodałam szybko. - David, zrób coś z nim!
- Każdy przechodzi to na swój sposób, Lupe. Co ja mam zrobić? Dać mu jakieś kazanie, które i tak nic nie da? Sportowiec musi też brać pod uwagę porażkę.
- Czy was dzisiaj wszystkich posrało? Wszyscy jesteście jacyś wściekli, wyglądacie na przybitych. Chłopaki, to wasz mecz życia! O przejście do historii.
- Wszyscy nam to powtarzają, więc naprawdę zaczynam mieć tego dość - warknął Silva. - I lepiej zajmij się swoimi sprawami z Villą.
- Już mamy to załatwione. Weźmiemy szybki rozwód w Barcelonie - uśmiechnęłam się lekko, kiedy sobie uświadomiłam, że już niedługo znów będę wolna.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytał Jordi. Usiadłam na fotelu i zaczęłam się zastanawiać nad pytaniem, które zadał mi przyjaciel. Czy ja tego chcę?
- Tak - pokiwałam głową i spojrzałam na dwóję przyjaciół. - Nie potrafię z nim być.
- Jeśli tego właśnie chcesz, to wiesz, że my zawsze będziemy cię wspierać. Nawet podczas rozwodu z naszym kumplem - powiedział David i podszedł do mnie. Razem z Jordim przytulili mnie mocno i to mnie wystarczyło. Bliskość moich przyjaciół.
Po rozmowie z chłopakami wróciłam do pokoju i postanowiłam potwierdzić swoje domyślenia o ciąży. Chciałam to zrobić szybko i mieć to za sobą, bo David nie może się dowiedzieć. Sama wychowam to dziecko i wszystko będzie dobrze.
Kilkanaście minut po zobaczeniu wyniku testu ciążowego zaczęłam się pakować i próbować nie myśleć, co dalej ze mną będzie. Już dawno podjęłam decyzję o rozwodzie, więc teraz, kiedy jestem w ciąży nie zamierzam zmieniać decyzji.
Spakowałam wszystkie rzeczy, kosmetyki i byłam gotowa do opuszczenia hotelu. Oczywiście zrobię to po finale, ale postanowiłam nie wracać z drużyną do Madrytu. Porozmawiam z trenerem i pozwolił mi, bym wróciła sama.
Przebrałam się i ruszyłam do recepcji, gdzie wszyscy mieli się zebrać przed finałem. O godzinie dziewiętnastej wyruszaliśmy spod hotelu i udaliśmy się na stadion w Kijowie. Siedziałam obok Davida i wpatrywałam się w jego spokojną twarz.
Po trzydziestu minutach byliśmy już na stadionie i skierowaliśmy się w stronę szatni, gdzie piłkarze się przebrali i wyruszyli na trening przed meczem. Wszyscy byli skupieni, więc panowała cisza, którą przerwał trener. Nie wiem dokładnie co mówiła, bo byłam w zupełnie innym świecie.. Nie mogłam uwierzyć, że tuż za chwilę zacznie się finał, w którym zagra reprezentacja Hiszpanii.
Tuż po wysłuchaniu hymnów obu państw sędzia rozpoczął spotkanie. Pierwsze piętnaście minut meczu ułożyło się po naszej myśli. Andreas Iniesta strzelił gola i cała Hiszpania popadła w euforię. Niestety pod koniec pierwszej połowy Mario Gomez wyrównał i do szatni schodziliśmy z remisem.
W szatni razem z trenerem próbowaliśmy dawać rady piłkarzom, jak mają grać przeciwko tak dobrej defensywie, jaką mają Niemcy, ale oni wyglądali jakby wcale nas nie słyszeli. Byli w zupełnie innym świecie. Podeszłam jeszcze do Davida, by powiedzieć, że liczę na niego, ale wyminął mnie i pobiegł na boisko.
Usiadłam na ławce rezerwowych przepełniona nadzieją, że Hiszpanie stać na jeszcze jednego gola i wygraną. Chciałam, by piłkarze przeszli do historii wygrywając Euro 2012 na boiskach Polski i Ukrainy, ale nasza gra wyglądała miernie. Obrona się gubiła i tak po raz drugi Mario Gomez pokonał Ikera, który podczas obydwu strzałach był bezradny. Piłkarze zaczynali tracić nadzieję i niestety przegraliśmy.
Kiedy zobaczyłam smutek wymalowany na ich twarzy, to po prostu popłakałam się jak mała dziewczynka. Dla mnie również ta porażka była bolesna.. No cóż, trzeba się pogodzić z przegraną i pogratulować reprezentacji Niemiec, która dziś grała wyjątkowo dobrze we wszystkich formacjach.
Próbowałam się dostać do Villi, który leżał na murawie i płakał, ale Jordi odciągnął mnie na bok i powiedział, ze mam go zostawić. Może miał rację, bo David pewnie chciałby dostać wsparcie kogoś bliskiego, a ja taką osobą nie jestem.
***
Tak na początku, to rozdział z dedykacją dla Ozilli :) Ten wygrany finał również jest dla Ciebie. Dziękuję za ostatnie rozmowy :*
Wiem, że rozdział dodaje szybko, ale naprawdę chcę mieć to za sobą. Może za dwa, trzy dni dodam kolejny. Dacie radę? ;p