czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 2: Bardzo intensywny dzień.

Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam leżącego obok mnie nagiego Davida, który obejmował mnie w pasie. Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz i przymknęłam oczy by powrócić do wydarzeń z nocy. Jestem głupia, że mu uległam i teraz będę miała za swoje. Delikatnie wysunęłam się z jego objęć i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w reprezentacyjne ciuchy i zeszłam na dół do recepcji, w której siedziała uśmiechnięta blondynka.
- Dzień Dobry - o dziwo zwróciła się do mnie po hiszpańsku. - W czymś mogę pani pomóc?
- Dzień Dobry - uśmiechnęłam się lekko i zawahałam przez chwilę. - W sumie to potrzebuje pomocy. Mogę pani zaufać?
- Naturalnie - odparła i wlepiała we mnie swoje niebieskie oczy.
- Chodzi o to, że wyszłam za mąż nie do końca tego świadoma - zrobiłam lekką pauzę i spojrzałam na recepcjonistkę, która patrzyła na mnie, jak na ufo. - I potrzebuje szybkiego sposobu na rozwód.
- I mam go dla pani poszukać?
- Jaka tam pani - machnęłam ręką. - Lupe jestem - podałam jej dłoń i uśmiechnęłam się szeroko. Tej dziewczynie patrzę dobrze z oczu i wiem, że może mi pomóc.
- Asia - powiedziała nieśmiało i podała mi rękę. - Jeśli coś znajdę, to dam ci znać.
- Bardzo, ale to bardzo ci dziękuje - puściłam jej oczko. - To mój najgorszy błąd w życiu.
- Ślub  z Davidem Villą? Jestem pewna, że tysiące kobiet ci zazdrości.
- Nie ma czego, uwierz - roześmiałam się wesoło i po chwili zamarłam, bo zbliżał się do nas mój ukochany mąż.
- Kochanie, szukałem cię - podszedł do nas i mnie pocałował. - Przepraszam panią bardzo, ale porywam swoją żonę - zwrócił się do Asi i złapał mnie za rękę. Gdy trochę oddaliśmy się od recepcji David spojrzałam się na mnie z tym swoim uśmieszkiem i zatrzymał na chwilę.
- Czego? - warknęłam.
- Ładna ta recepcjonistka, co? - puścił do mnie oczko a ja tylko głośno prychnęłam

Na śniadaniu usiadłam obok trenera i w spokoju piłam kawę, przeglądając lokalną gazetę, której i tak nie rozumiałam. Cały sztab wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem i spoglądali na moją szyję.
- Lupe, ty naprawdę jesteś z Davidem? - trener spojrzał na obrączkę a ja pokiwałam twierdząco głową. - Widać, że się kochacie - uśmiechnął się a ja zakrztusiłam się kawą.
- Uważaj, kochanie - usłyszałam obok siebie głos Davida, ale nie zwracałam na niego uwagi. Przed chwilą przecież siedział z Torresem i o czymś żywo dyskutowali!
- Trening jest o 14, więc możesz skorzystać z wolnego czasu i zabrać gdzieś żonę - zwrócił się do niego del Bosque a mnie zrobiło się słabo.
- Trenerze, ja i Lupe wolimy inaczej wykorzystać wolny czas - uśmiechnął się cwanie i pocałował mnie w policzek.
- David - syknęłam i spojrzałam na niego groźnie. - Do pokoju, już!
- Sam trener widzi - wzruszył ramionami i ruszył za mną. Gdy tylko drzwi od stołówki się zamknęły zaczęłam się drzeć jak opętana.
- Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz?! Nie będę tego tolerować! Nie jestem twoją własnością!
- Daj spokój - wziął mnie na ręce i ruszył do naszego pokoju. - To nic złego.
- Już ja wiem, co ty miałeś na myśli!
- Dokładnie to, co zrobimy za kilka minut - wyszeptał mi do ucha. - Wiem, że tego chcesz - musnął ustami moją szyję i położył mnie na łóżku. Mój mózg kazał mi go od siebie odepchnąć, ale ciało tego pragnęło. David ściągnął ze mnie koszulkę reprezentacyjna i zaczął całować mój dekolt. Jęknęłam cicho i wplotłam swoje dłonie w jego włosy.
- David, nie przestawaj - wyjąkałam i zdarłam z niego koszulkę. Przejechałam dłońmi po jego klatce piersiowej i spojrzałam w jego brązowe oczy, w których znajdował się ogień i pożądanie.
- To się nie wyrywaj - westchnął i rozpiął mój stanik. Jego usta momentalnie przeniosły się na moje piersi i delikatnie je ssał.
- Ale my nie powinniśmy - wyszeptałam cicho. David uśmiechnął się lekko i na chwile oderwał się od mojego biustu.
- Jesteśmy małżeństwem - mruknął i zdjął ze mnie majtki po czym pozbył się swoich. - Twoje ciało tego chcę i tego nie ukryjesz - wszedł we mnie a ja głośno krzyknęłam. David przyśpieszał by po chwili zwolnic i spoglądnął w moje oczy, które wyrażały zachwyt. Pocałował mnie namiętnie i znów przyspieszył by dokonać spełnienia. Opadł na poduszki i przymknął oczy.
- David, mogę się przytulić? - spytałam nieśmiało.
- Jasne, chodź tu - przygarnął mnie do siebie i gładził moje włosy. Może i chciałam tego rozwodu, ale uświadomiłam sobie, że teraz nie jestem sama. David nadal mnie będzie wkurwiał, ale jednak zadba o mnie, a tego teraz potrzebuje.

Trening rozpoczął się równo o 14 i piłkarze zaczęli krótką rozgrzewkę. Ja w tym czasie rozmawiałam z trenerem i miałam obserwować napastników. Po rozgrzewce oraz kilkuminutowej grzej miałam ich wziąć pod swoje skrzydła i popracować nad strzałami z karnych. Usiadłam na trybunach i mój wzrok co chwilę zatrzymywał się na Davidzie. Jego skupienie i determinacja bardzo mi się podoba. Na znak trenera zebrałam moich napastników i ruszyliśmy pod jedną z bramek.
- Dobra, chłopaki - stanęłam w środku kółka i zaczęłam im tłumaczyć co dziś będziemy robić. - Zrozumiano?
- Tak! - krzyknęli wszyscy i wzięli się ostro do pracy. Ja na razie tylko obserwowałam i milczałam aby ich nie rozpraszać. Zupełnie zatopiłam się w myślach i otrzeźwiałabym dopiero wtedy, gdy ktoś mnie objął od tyłu.
- Mam nadzieje, że myślisz tylko o mnie - wyszeptał mi prosto do ucha. Odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam szeroko.
- Tak, masz rację - westchnęłam i spojrzałam na jego uśmiechnięta twarz. - O tobie i o tym jak zajebiście pudłujesz do bramki! Do roboty Villa!
- Ważne, że w nocy nie pudłuje - odparł spokojnie a ja zrobiłam się cała czerwona. Torres z Silvą patrzyli na nas dziwnie i próbowali strzelać do bramki.
- Wszyscy do pracy! W tej chwili! - krzyknęłam  zła i odepchnęłam od siebie Davida. - A ty zejdź mi z oczu!
- Ale ta twoja żona nas męczy - zarechotał Fernando, ale gdy się na niego spojrzałam od razu się przymknął.
- Nie dogodziłeś jej? - zapytał Llorente i wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet Villa!
- Czy wy nie rozumiecie, że macie strzelać a nie rozmawiać o moim życiu prywatnym? To co David i ja robimy w łóżku nie ma was obchodzić.
- Tak, jasne - westchnął Silva i uśmiechnął się szeroko.
- Ale powiem wam w sekrecie, że jest słaby - puściłam do niego oczko i przesłałam buziaka w powietrzu. Do końca treningu żaden z nich się nie odzywał i miałam święty spokój. Wykonywali ćwiczenia staranniej i od razu zaczęło wszystko lepiej im wychodzić. Po męczącym treningu wszyscy skierowaliśmy się do szatni i pod prysznic, gdzie jeden osobny był tylko dla mnie. Odkręciłam kurek z wodą i przymknęłam oczy czując na sobie lodowatą wodę. Przestraszyłam się jednak kiedy na moim ciele poczułam pewną, męską dłoń.
- Słaby, mówisz? - warknął i przycisnął mnie do ściany. - Mam sprawić abyś jęczała tak jak w nocy? Cała szatnia cię będzie słyszeć i co wtedy? Wielka pani trener uprawia seks pod prysznicem - uśmiechnął się wrednie i pocałował mnie w nagie ramię.
- Pieprz się, Villa! - krzyknęłam i pocałowałam go namiętnie. Nie chciałam aby odchodził. Jego zapach, dotyk i ciało działają na moje zmysły pobudzająco. I nie liczyło się nawet to, że wszyscy mnie będą słyszeć. Liczył się tylko David.

Wieczorem korzystając z okazji, że mój mąż poszedł do Gerarda na jakąś popijawę ja postanowiłam porozmawiać z Silvą, który stronił od takich imprez. Zapukałam cicho i zajrzałam do środka, gdzie zastałam siedzącego na fotelu Davida.
- Mogę? - spytałam i po chwili siedziałam obok niego. - Nie chcesz imprezować?
- Przecież wiesz - odparł i spojrzał na mnie uważnie. - Lupe, słyszała was dziś cała szatnia.
- Zdaje sobie z tego sprawę - zachichotałam cicho i spojrzałam na przyjaciela. - Ale on jest taki..
- Jaki? - zainteresował się.
- To niemożliwe, ale jest seksowny. Gdy go widzę wieczorem, to po prostu nie potrafię się opanować.
- Wystarczy - machnął ręką Silva. - Twoje życie erotyczne mnie nie obchodzi. Powiedz mi lepiej jak się czujesz bez wizyt u psychologa?
- Jak jestem zajęta wkurzaniem się na Ville, to jest dobrze  - lekko się uśmiechnęłam. Przez kilka minut panowała cisza. David się nie odzywał a ja wszystko analizowałam w mojej głowie. Moje dzieciństwo zawsze się będzie za mną ciągało a wspomnienia nie przestaną boleć.
- Hej, Lupe, nie płacz - przygarnął mnie do siebie Silva i pocałował w czoło. - Damy radę.
- Tak bardzo bym tego chciała - wyszeptałam i otarłam łzę z policzka. - Myślisz, że to kiedyś przestanie aż tak boleć?
- Myślę, że jesteś silną kobietą i potrafisz z tym wszystkim wygrać. Ze wspomnieniami, dzieciństwem i nawet pijanym Villą, który właśnie wraca do pokoju - uśmiechnęłam się szeroko i wstałam. Mój mąż właśnie śpiewa piosenki jak to bardzo mnie kocha, więc czas mu kazać się przymknąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz