czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 18: Nauczka.

PERSPEKTYWA DAVIDA

    - Posłuchaj mnie, ty durny piłkarzyku! Jestem twoją żoną i musisz mieć do mnie szacunek. Nie toleruje zdrad, a tym bardziej z pokojówkami. Co ty sobie wyobrażasz?
    - Lupe, kochanie..
    - Kochanie? Jak podrywałeś tą lafiryndę, to też byłam twoim kochaniem?
    - Daj mi to wyjaśnić. Ja.. ja - zacząłem się jąkać i przybliżać do niej coraz bardziej. - Kruszynko ty moja..  Nie gniewaj się - chciałem ją pocałować, ale mnie odsunęła i strzeliła mi w twarz.
    - Nigdy więcej nie próbuj tego dobić, ty męska podróbo!
    - Coś ty powiedziała?
    - Nie słyszałeś? Ogłuchłeś nagle?
    - Lupe, nie przesadzaj do cholery! Wracamy do pokoju, już - warknąłem i chwyciłem ją za nadgarstek. - Nie rób scen przy moich kumplach z drużyny.
    - Zostaw mnie! Zostań sobie przy swoich kolegach i nie wracaj do pokoju! - wyrwała rękę z mojej dłoni i ruszyła do naszego pokoju.

    Odwróciłem się do nich przodem i patrzyłem na ich reakcję. Cała trójka, czyli Pique, Fabregas i Puyol mieli zdziwione miny i wyglądali na przerażonych tym, co przed chwilą zobaczyli. Mam nadzieje, że kupili całą tą szopkę, bo należy im się porządna nauczka.
    - O, wow.. To było naprawdę straszne - mruknął Cesc.
    - To normalne, więc nie radzę ci się żenić. Okropna sprawa! Robić to co ona chce, mówić też i jeszcze w dodatku prosić się o seks.
    - Serio? To masz przekichane, stary - klepnął mnie w plecy Puyol. - Jeśli możemy ci jakoś pomóc, to wal śmiało.
    - A niby jak my mu mamy pomóc, co? - zaciekawił się Gerard. - Nie podmienimy Lupe!
    - Ale możecie mnie przed nią kryć, prawda?
    - Przed czym? - zapytał się Fabregas.
    - A bo mam pewną sprawę do załatwienia z inną kobietą.. - mruknąłem cicho. - Ale to głupie, wiem.
    - Jeśli chodzi o te sprawy, to możesz na nasz liczyć - wtrącił się Gerard. - Nie wydamy cię przed Penelope.
- Naprawdę? Nawet nie wiecie jaki będę miał u was dług! - ucieszyłem się ogromnie, że tak szybko się zgodzili.
    - No pewnie, Guaje.
    - To ja już będę leciał. Jeszcze raz wielkie dzięki! - podziękowałem im i odszedłem w stronę pokoi, gdzie skryłem się u Silvy i Jordiego, którzy byli we wszystko wtajemniczeni. Teraz czas na show!

PERSPEKTYWA LUPE
    Kiedy David dał mi znać, że załatwił sprawę z Pique i spółką, to szybko zaczęłam działać. Skierowałam się do ich pokoju i weszłam szybko. Czeka mnie teraz trudna szopka do odegrania.
    - Gdzie on jest? Gdzie on do cholery jest?! - krzyczałam głośno i rozglądałam się po całym pokoju. - No gdzie?
    - Ale kto?
    - Nie udawaj głupiego, Pique! - krzyknęłam. Naprawdę powiedziałam nie udawaj? Przecież jest głupi, jak but! - Więc dalej, mówcie.
    - Ale Lupe, nie denerwuj się. Usiądź, pogramy sobie w Fifę a David sam się znajdzie - próbował mnie uspokoić Puyol. Jakim cudem on się z nimi zadaje? Pique i Fabregas to prawdziwe downy, ale Puyi?
    - Carles, ja muszę teraz z nim porozmawiać. My się strasznie pokłóciliśmy..
    - Tak, słyszeliśmy - wtrącił się Fabregas. - Swoją drogą, to nie wiedziałam, że jesteś taka wybuchowa..
    - Czy ktoś cię prosił o komentowanie, Fabregas? Nie, więc stul dziób i siedź spokojnie!
    - Niepotrzebnie się denerwujesz, Lupe. Chyba nie zamierzasz Davidowi wszystkiego zabraniać? Musi się trochę rozerwać..
    - Wy coś wiecie, prawda? On poszedł do innej? - zrobiłam smutną minkę. Nie wiedziałam, że mam takie zdolności aktorskie. - Naprawdę poszedł sobie do innej kobiety? - próbowałam wymusić płacz, ale było mi trochę ciężko.
    - Tylko nie płacz, ej! - krzyknął Pique i szybko do mnie podszedł. - Zaraz się dowiemy gdzie on jest!
    - Jak? - spojrzałam na nich. Jestem zdziwiona, że tak szybko dali się na to szybko nabrać. A może udają tak samo, jak my?
    - Niczym się nie martw, Lupe. Niedługo się tutaj pojawi - mruknął Carles i chwycił swój telefon. Wyszedł z pokoju i stał na korytarzu kilka minut, a później wrócił. - I sprawa załatwiona.

    Już od pół godziny czekamy a Davida nie ma. Mógłby ruszyć te swoje dupsko i przyleźć, ale nie! Pewnie gra z Silvą i Jordim w te ich durnowate gry. Dlaczego dorośli mężczyźni zachowują się jak przedszkolaki?
    - No i gdzie on jest? - zapytałam, patrząc na Puyola. Zrobił głupkowatą minę i uśmiechnął się do mnie lekko.
    - Przyjdzie, ale musisz być cierpliwa. My, faceci lubimy wytwarzać napięcie.
    - Bo faceci są osobnikami niemyślącymi - westchnęłam i wzięłam do ręki książkę, która leżała na łóżku jedno z nich. - O, biografia Ronaldo? - zapytałam sama siebie.
    - Trzeba znać swojego wroga. Jego wady i zalety - odpowiedział mi Pique. - To norma.
    - Bardzo dziwna norma - przewróciłam oczami i odstawiłam ją na to samo miejsce. - No dalej, gdzie ten Villa?
    - Tutaj jestem! - usłyszałam jego krzyk.
    - Gdzie byłeś, co? - wstałam i szybko do niego podeszłam. Na kołnierzyku miał ślad od czerwonej szminki. Jestem tylko ciekawa jak to zrobili, ale może dla własnego dobra nie będę pytać. - Co to jest?
    - Co? - przeraził się.
    - Jeszcze się pytasz? U jakiej wywłoki byłeś?
    - U nikogo nie byłem i daj mi spokój. Mało ci kłótni?
    - A tobie mało seksu, że latasz po innych? Ty zasrany kutasie! - krzyczałam jak opętana, a Villa o mało nie roześmiał się jak głupi.
    - Nigdzie nie latam.
    - Jasne. Mam ciebie dość. Ciebie, kłótni i teraz tej zdrady. Chcę rozwodu. Teraz!
    - Ale Lupe, nie przesadzaj.. -westchnął i chwycił mnie za dłoń. - Do niczego nie doszło.
    - Zdania nie zmienię - warknęłam i wyszłam. Villa szybko wyszedł za mną i kiedy tylko weszliśmy do siebie to przycisnął mnie do ściany.
    - Byłaś świetna! - pocałował mnie w usta.
    - Ty też, ale skąd masz ten ślad? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
    - Jordi mi zrobił - uśmiechnął się szeroko i przeniósł usta na moją szyję. - Mniam! Kocham zapach twojej skóry.
    - Ale nie gryź jej, ej! - walnęłam go w głowę, jednak nic sobie z tego nie zrobił. A w sumie.. Jego usta mi wcale nie przeszkadzają.

1 komentarz:

  1. Z przyjemnością mogę im pogratulować dwóch rzeczy. Pierwszej, że w końcu się ze sobą dogadali w może nie jakieś specjalnie ważnej, ale dużej sprawie. A drugiej, tak mistrzowskiego odegrania tej całej szopki, która potrzebowała niezłego przygotowania ;)

    OdpowiedzUsuń