PERSPEKTYWA LUPE
Od samego rana miałam świetny humor, ponieważ pod naszymi drzwiami znów czekał na mnie prezent. Tym razem pod postacią słodkich czekoladek z miłym wierszykiem. Byłam tym zachwycona i bardzo się cieszyłam, że ktoś zauważył we mnie kobietę.
- Lupe, Lupe.. - usłyszałam głos Davida. - Mówię do ciebie od kilku minut, a ty nic. Już się zakochałaś w jakimś facecie, który bawi się w jakieś jajca?
- Takie jajca mnie się bardzo podobają - mruknęłam ostro. - I mało ma cię to obchodzić, czy się zakochałam - dodałam.
- Nie kłóćmy się znowu, proszę. To do niczego nie prowadzi, prawda?
- To wszystko twoja wina, David. Przestań się interesować moim życiem, a na pewno wszystko będzie w porządku - powiedziałam dobitnie i wyminęłam go w drzwiach.
- Jesteś uparta, jak osioł - wyszedł za mną z pokoju. - Jeszcze tylko kilka dni i będziesz wolna, więc żyjmy w zgodzie.
- Na szczęście kilka dni - fuknęłam zła. - Już nie mogę się doczekać aż przestaniesz mnie nazywać swoją żoną!
- Ale po co te nerwy? Spokojnie, kotku - puścił do mnie oczko a ja jeszcze bardziej się zezłościłam.
Dlaczego on nie chce zostawić mnie w spokoju? Miałam dość jego wtrącania się we wszystkie sprawy, które dotyczą mnie. Czułam się osaczona.
- David, jeśli naprawdę chcesz, abyśmy wytrwali te kilka dni w zgodzie i potrafili na siebie patrzeć przy następnych zgrupowaniach, to po prostu nie prowokuj mnie.
- Nie robię przecież tego specjalnie - warknął. - I dlaczego to zawsze ze mnie robisz najgorszego? I gdzie idziesz?
- Przestań mnie kontrolować! - krzyknęłam zła i szybkim krokiem udałam się do pokoju trenera, gdzie mieliśmy obgadaj szczegóły taktyki na mecz finałowy z Niemcami.
PERSPEKTYWA DAVIDA SILVY
Siedziałem sobie właśnie przy laptopie, kiedy do pokoju wpadła zdyszana Lupe z ogromnym uśmiechem na twarzy. W ręce trzymała pudełeczko czekoladek i mały liścik w kopercie. Usiadła na łóżku i odstawiła za mnie laptopa.
- Zobacz, co dostałam - podała mi liścik oraz pudełko słodyczy. - Cudne, nie?
- Od kogo to masz?
- Właśnie nie wiem, więc mam do ciebie malutką prośbę - uśmiechnęła się słodko i oparła o moje ramię. - Pójdziesz do recepcji i podpytasz się o mojego tajemniczego wielbiciela?
- Dlaczego ty tego nie możesz zrobić? - zapytałem.
- Mam spotkanie z trenerem. Finał to nie przelewki, więc musimy pracować dwa razy więcej. To jak?
- No dobra, pójdę i sprawdzę, kto to jest - posłałem jej szeroki uśmiech i zostawiłem samą w pokoju.
W recepcji zostałem uroczą blondynkę o dużych, niebieskich oczach i lekkim uśmiechu, który nie schodził jej z twarzy. Miała na sobie białą bluzeczką i czarną spódnicę do kolan, a do tego również czarne szpilki.
- Dzień Dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała szybko i spojrzała w moją stronę.
- Moja przyjaciółka, Penelope Suarez dostaje kwiaty oraz czekoladki od tajemniczego wielbiciela i chciałaby się dowiedzieć, kto to jest. Może pani coś wiedziała lub cokolwiek? Nie wolno przecież wpuszczać tutaj obcych.
- Tak, to prawda. I dlatego hotel jest tylko na wyłączność reprezentacji. Przepraszam, ale nie mogę też udzielać takich informacji. Pańska przyjaciółka musi sama dowiedzieć się komu się spodobała - uśmiechnęła się i odwróciła wzrok.
- Ale ona naprawdę musi wiedzieć - mruknąłem błagalnie.
- Domyślam się, ale nie mogę pomóc.
- Mam jeszcze jedną prośbę..
- Słucham, jaką?
- Czy może wybrałaby się pani ze mną na kawę? - zapytałem z ogromną nadzieją w głosie.
- Nie, nie umawiam się z gośćmi - odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Ale dziękuję za zaproszenie.
- Trudno - wzdrygnąłem ramionami i wyszedłem z recepcji, uśmiechając się do blondynki szeroko.
PERSPEKTYWA JORDIEGO
Zostałem wysłany na sprawdzenie pisma każdego faceta w hotelu przez Penelope. Rozumiem, że chce się dowiedzieć, kto to jest, ale bez przesady! To i tak wiadome, że go nie znajdziemy, ale ona się uparła. Byłem już w wielu pokojach, tylko teraz mi został Villa. Ale David? Przecież to jej mąż! Ale jak mus, to mus.
- Cześć, David - wszedłem do pokoju. - Masz chwilkę?
- Mam - odpowiedział cicho. - Coś się stało?
- Nie, nie - pokręciłem przecząco głową. - Lupe kazała mi sprawdzić pismo każdego faceta w hotelu.
- Mój też? - uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie z ciekawością w oczach.
- W razie czego, to nabazgraj coś i będzie po sprawie - podałem mu kartkę oraz długopis. - Swoją drogą, to trochę zabawna historia z tym wielbicielem, nie? Kto w dzisiejszych czasach się w to bawi?
- Jej się to podoba - odparł i napisał swoje imię i nazwisko na kartce. - Może być?
- Pewnie, Guaje! Dzięki wielkie - poklepałem go po plecach i w podskokach opuściłem jego pokój.
Szybko znalazłem przyjaciółkę i przekazałem jej wszystkie kartki, zostawiając samą. Jestem ciekaw, czy kogoś znajdzie!
PERSPEKTYWA LUPE
Po wykończającym dniu miałam byłam cholernie zmęczona i o niczym innym nie myślałam, niż sen. Moje poszukiwania wielbiciela stanęły w miejscu, więc zaczynałam wątpić w to, czy go kiedykolwiek znajdę. A może sam się znajdzie? Mam taką nadzieję.
Położyłam się w łóżku obok Davida i próbowałam zasnął, ale jego błądząca ręka po moim ciele kompletnie nie dawała mi zasnąć.
- Kochanie, śpisz? - wyszeptał mi do ucha. Pokręciłam przecząco głową i odrzuciłam jego rękę z moich piersi. - Nie chcesz?
- Jak widać nie - warknęłam zła i okryłam się szczelnie kołdrą. - Jestem zmęczona i chcę spać.
- Albo myślisz o tym tajemniczym wybawicielu - mruknął.
- To też - odpowiedziałam i przymknęłam oczy w celu ponownego próbowania zaśnięcia.
- No wiesz co? Jak możesz myśleć o innym facecie, skoro ja jestem obok? Przecież lubisz nasze noce - zaczął wodzić językiem po mojej szyi. - No Lupe..
- Powiedziałam nie! - walnęłam go w ramię i zakryłam się cała kołdrą.
Miałam dość jego podchodów i czułych słówek.. W mojej głowie teraz siedział ktoś inny, niż David Villa!
***
Ostatnio jakoś ciężko mi się pisze, ale mam jeszcze dwa rozdziały w zapasie. Postaram się napisać wszystkie rozdziały do końca i będzie po sprawie.
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowość na Dudce, ale postaram się jak najszybciej :)